dzisiaj: 31, wczoraj: 136
ogółem: 1 560 002
statystyki szczegółowe
Cześć. Z tej strony administrator strony Orła. W związku z tym, iż wielu znajomych prosiło mnie, bym pisał tutaj częściej i bardziej subiektywnie mam niespełnione ambicje raz na dwa tygodnie będę zarzucał Was jakimś krótkim tekstem, felietonem bądź ciekawostką. Dziś na ruszt wrzucam temat funkcjonowania oraz upadków klubów A i B klasowych.
Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, jak trudnym wyzwaniem organizacyjnym, finansowym i logistycznym jest prowadzenie klubu zrzeszonego w strukturach PZPN. Już zaczynając od najniższego szczebla nasz klub musi spełnić szereg wymagań by móc godnie reprezentować lokalną społeczność w oficjalnych rozgrywkach. Większość klubów ma status stowarzyszenia, a głównym środkiem ich finansowania są dotacje z urzędu gminy/miasta. Niestety tych pieniędzy zazwyczaj nie wystarcza i to nie przez niegospodarne zarządzanie finansami, a po prostu ze względu na poziom kosztów utrzymania zespołu. Na co idą pieniądze? Zacznijmy od rzeczy obligatoryjnych, których praktycznie nie można przeskoczyć. Do takich pozycji na naszej liście wydatków możemy wyszczególnić: opłaty związkowe, badania lekarskie, opłaty za sędziów. Oprócz tego dochodzi opłacenie trenera, który musi mieć ważną licencję (której wyrobienie wiąże się oczywiście z płatnym kursem). Nie zapominajmy również o pełnowymiarowym boisku, którego pielęgnacja/wynajem generuje kolejne koszta. W tym momencie kołdra okazuje się już zwykle zbyt krótka, a dochodzą takie wydatki jak woda na mecze i treningi, wynajem hali w miesiącach zimowych, organizacja transportu na mecze wyjazdowe, podstawowy sprzęt sportowy. Jak załatać dziury w budżecie? Kluby praktykują różne sposoby, od organizacji wieczorków karnawałowych czy też turniejów okolicznościowych, poprzez poszukiwanie sponsorów (szczególnie jeśli chodzi o sprzęt sportowy), aż po składki członkowskie zawodników. Naturalnie opcji jest więcej, jednak tutaj dochodzi kolejny ważny aspekt - zaangażowanie zarówno zarządu jak i całej drużyny. Ogarnianie tego wszystkiego wymaga poświęcenia wolnego czasu, chęci, nierzadko odpowiednich znajomości. Abstrahując jednak od kwestii finansowych kolejnym płotkiem na naszym biegu do chwały lokalnej piłki jest sprawna organizacja i wykonanie planu całorocznego. Od dawna problemem był zimowy okres przygotowawczy- nie każdy zespół ma dostęp do hali sportowej. Ostatnimi czasy zbawienne są łagodniejsze zimy, wiele drużyn wykorzystuje przystępną aurę do ćwiczeń w terenie. Nieco większym wyzwaniem jest rozegranie sparingów przed ligą, znalezienie odpowiedniego boiska, znalezienie w sezonie grypowym 11-stu zdolnych do gry zawodników, ustalenie kto sędziuje i można grać. Sporym ułatwieniem jeśli chodzi o braki kadrowe podczas meczów treningowych jest brak ograniczeń dotyczących udziału w tychże spotkaniach. Godzinkę przed pierwszym spotkaniem możesz wziąć ze sobą Pana Mietka, kuzyna z sąsiedniej wioski czy też sołtysa, który ubrany w za dużą koszulkę i odkurzone kornery będzie uśmiechał się pod wąsem czekając "na szpicy" na jakieś przypadkowe podanie. Gorzej ma się sytuacja podczas rozgrywek ligowych. Aby zostać pełnoprawnym zawodnikiem trzeba spełnić kilka warunków - transfery przeprowadzane są podczas okienka transferowego w specjalnym systemie, należy podpisać oświadczenia, a jeśli zawodnik przechodzi bezpośrednio z innego klubu to oba zespoły muszą się ze sobą dogadać. Oczywiście jeśli chcesz zasilić szeregi wysockiego Orła wszystkim zajmie się zarząd. :) Kompletowanie kadry w dzisiejszych czasach nie jest łatwym kawałkiem chleba. Powodów jest wiele, przytaczając kilka z nich nie mogę pominąć piłki szcześcioosobowej. Ta odmiana futbolu uprawiana na wszechobecnych orlikach oferuje większą elastyczność pod względem rozgrywek: krótsze mecze, brak dalekich wyjazdów, prosta procedura zgłoszeniowa; co "podbiera" potencjalnych piłkarzy pełnowymiarowego boiska. Nie neguję jednak rezygnacji z piłki nożnej na trawie na rzecz jej młodszej siostry - wszakże jest to również aktywna forma spędzania wolnego czasu. Inaczej rzecz się ma z problemami związanymi z postępem cywilizacyjnym, który kulturę fizyczną zastępuje cyberświatem. Z rokiem na rok widać coraz mniejszą liczbę młodzieży próbującej swoich sił na boisku. Przyczynami m.in. są mocno rozrywkowy tryb życia, łatwa dostępność do używek, pogoń za pieniądzem już od najmłodszych lat, czy też roszczeniowe wychowanie utrudniające młodym adeptom dostosowanie się w grupie zróżnicowanej wiekowo mającej określony cel. Ze względu na kartki, kontuzje, imprezy rodzinne (to sport amatorski) oraz absencje innego typu (dla mniej lub bardziej wtajemniczonych: Magnes, Venus, Planeta czy też dożynki gminne) kadra zespołu musi być dość szeroka. Biorąc pod uwagę, że w nie każdej drużynie występuje sklonowany jedenaście razy Kenenisa Bekele przydają się również gotowi do wejścia rezerwowi. Zakładając, iż udało nam się zebrać około dwudziestu chłopa, mamy na czym grać, mamy czym grać, trener z niecierpliwością czeka, aby zaawansowane plany taktyczne przelać w głowy swoich piłkarzy, kasa klubu brzęczy złotą monetą, a wszystkie dokumenty weszły do systemu równie gładko co obietnice polityków przed pójściem gawiedzi do urn to możemy zaczynać naszą przygodę z profesjonalną (choć w części) piłką nożną. No dobrze, zagraliśmy sezon, udało się strzelić parę bramek, nawet wygrać jakiś mecz. Początkowy zapał niestety nie zawsze przekłada się na cały sezon. Przykładem takiego klubu jest LZS Bukownica, która rywalizowała z nami w sezonie 2013/14, a ostatnie spotkanie w rundzie jesiennej okazało się ostatnim w ogóle. Czasami kwestią decydującą o wycofaniu się drużyny są problemy logistyczne. Dla Zawiszy Sośnie mającego swoją siedzibę ma tuż przy granicy województwa każdy mecz wyjazdowy wiązał się ze sporą liczbą kilometrów do pokonania, a gdy doszły do tego inne kłopoty ten jedyny gminny klub zrezygnował z dalszego udziału w rozgrywkach. Następną przyczyną wymazywania zespołu z futbolowej mapy są fuzje klubów. Na myśl przychodzi mi głośne połączenie się dwóch reprezentujących gminę Kraszewice ekip - stołecznej Masovii oraz Łużyczanki Kuźnica Grabowska, a także wciągnięcie przez Iskrę Sieroszewice rozgrywającej swoje mecze dwie wioski dalej Prosny Ołobok. Zdarza się, iż śmiertelnym ciosem dla małego LZS-u jest powstanie nowego klubu w okolicy. Zgłoszenie LZS-u Chynowa do rozgrywek ligowych było początkiem końca dla Dunina II Biskupice Zabaryczne, exodus zawodników z Biskupic do świeżo powstającego zespołu doprowadził do upadku sympatycznego Dunina rozgrywającego mecze przy tartaku. I to jest właśnie najczęstszy powód rezygnacji z gry - brak chętnych do gry. Wielu kibicom łezka smutku cisnęła się do oka, gdy Panda Pamięcin nie mogąc sklecić jedenastki wiosną 2019-tego roku wywiesiła białą flagę. Taki los spotkał przez ostatnie lata mnóstwo klubów w całej Polsce, wgłębiając się nieco w temat od naszego przystąpienia do rozgrywek, tj. od sezonu 2012/13 na terenie byłego województwa kaliskiego ligowy zmierzch zastał 17 zespołów. Oprócz wyżej wymienionych były to: Pogoń Drożki, Błękitni Perzów, Przełom Torzeniec, LKS Gorzyce Małe, Błękitni Biadki, Fortuna Dębniałki Kaliskie, Unia Szymanowice, Gorzyczanka Gorzyce Wielkie, KS Kościelna Wieś, Błękitni Piotrów, KP Krążkowy i LZS Olszowa (jeśli kogoś pominąłem proszę mi wybaczyć, nie brałem pod uwagę rezerw klubów, a także drużyn występujących wyżej niż liga okręgowa). Dlatego jeśli lubisz uprawiać ten sport z tradycjami śmiało uderzaj do najbliższego zespołu. Możesz być pozytywnie zaskoczony poziomem, a wspomnienia i niezwykłe znajomości będą towarzyszyć Ci przez wiele lat. :)